W kolejnych dniach naszej wyprawy zwiedziliśmy wiele miejsc i aby nie zanudzać Was stosem fotek /które można liczyć w setkach/, postawiliśmy pokazać trzy miejsca które w dalszym ciągu mile wspominamy. Central Park – był to kolejny etap zwiedzania słynnego Manhattanu /part 1 / i kolejny poświęcony dzień na tułaczce ulicami New York -u. W tym dniu nie można było mówić o wiośnie a o upalnym lecie, pogoda była dla nas łaskawa. Wyobraźcie sobie betonową dżunglę w której centrum położony jest bardzo rozległy i przepiękny park. Gdzie licznym alejkom, wzgórzom, pagórkom i akwenom wodnym nie było końca. Krajobrazy jak z bajki, a z pomiędzy drzew wyłaniające się wieżowce. Miejsce wprost artystyczne nie mówiąc tylko o krajobrazie ale też o atmosferze którą wprowadzają dorabiający wokaliści, muzycy i liczne uliczne widowiska. Ze względu, iż atrakcje musiały być również zapewniane małej M głównym jej punktem programu było zoo w którym dokarmiało się zwierzątka. Może i Alexa z bajki Madagaskar tam nie było, ale specjalne pomieszczenie imitujące las tropikalny nadrobiło wszystko. Na koniec umordowani całodniowym spacerem tak jak typowi nowojorczycy przysnęliśmy w subwayu.
W kolejnym dniu naszego pobytu w którym spotykaliśmy się z naszym bliskim wspólnym znajomym i jego rodziną, zawieziono nas w magiczne miejsce. Liberty State Park – główną atrakcją tego miejsca są jak najbardziej widoki! Miejsce położone po stronie New Jersey w którym dolną część Manhattanu masz na przysłowiowe wyciągnięcie ręki, a idąc dalej alejką położoną przy rzece można całkiem blisko podejść do statuy Wolności. Oczywiście odpływa stamtąd również stateczek który bezpośrednio zawiezie Cię pod statuę. Oprócz miejsca do spacerowania park zapewnia wypasiony plac zabaw aby takie szkraby jak nasza mała M nie znudziły się zbyt szybko 🙂 Każdego dnia tak planowaliśmy nasze wyprawy aby i nasza najmłodsza miała coś dla siebie. W końcu nie tylko my mieliśmy wakacje!
Pewnego słonecznego dnia bez zawahania zdecydowaliśmy o wyprawie nad ocean. No w końcu co jak co ale choć z raz trzeba było powdychać zdrowotnego jodu. Miejsce wybraliśmy typowo turystyczne – Coney Island – dzielnica położona na Brooklynie gdzie znajduje się słynne nowojorskie Akwarium, lunapark oraz deptak a wszystko to nad samiutkim oceanem. Oczywiście zaraz po wizycie w akwarium szukaliśmy miejsca aby pozatykać dziurki w żołądku po wczesnym, szybkim śniadanku. Od razu w oczy rzuciła nam się knajpka Nathan’s serwująca hot-dogi i inne szybkie przekąski na ciepło. Wybór był iście trafiony. Zdecydowanie polecamy knajpkę gdyż jedzenie było bardzo smaczne a serwują swoje hot-dogi nie tylko w NY.
Mam ochote wielka tam sie wybrac ! 🙂 piekne zdjecia,chce sie wiecej ! 🙂