W natłoku pracy, domowych obowiązków i czasem przytłaczającego wiru codzienności weekend jest jedynym momentem na wyłuskanie choć odrobiny czasu dla siebie. Bierzemy a właściwie ciągniemy z niego ile sił aby nie stracić choć odrobiny tego cennego czasu który możemy spędzić razem. Jednak jak to często w życiu bywa, plany planami a siły wyższej jak byś mocno nie próbował/a nie obejdziesz. Zdarzają się natomiast czasem dni idealne, rzadko bo rzadko ale bywają. W naszym przypadku stało się tak w zeszły weekend. Choć plany były zupełnie inne i już myśleliśmy, że dopadła nas codzienność w postaci niedokończonych spraw z zeszłego tygodnia. Jednak się udało i wyruszyliśmy w poszukiwaniu inspiracji.
W sobotni upalny poranek bez chwili namysłu zapakowaliśmy plecak i już po chwili znaleźliśmy się w centrum Białegostoku w iście śniadaniowym klimacie. Z domową lemoniadą w ręku i piknikowym klimatem rozkoszowaliśmy się na pierwszej tego typu imprezie. Inspiracji kulinarnych co nie miara – please organizujcie takie eventy co tydzień!
Zaczynając od śniadania, przechadzki po parku i białostockim zoo na samym końcu wylądowaliśmy w … sami zobaczycie 🙂
Piękne zdjęcia ! 🙂
Musicie przyjechać do Warszawy do zoo i na targ śniadaniowy 🙂
PS. Ale modelka śliczna 🙂
Wspaniale! Ja na śniadanie mistrzów nie dotarłam, za to dzień później byłam na spacerze w ogrodach Pałacu Branickich i zachwycałam się jego wszystkimi urokami. Piękne zdjęcia! Pozdrawiam 🙂